Jak to się zaczęło?
Całkiem normalnie, tak jak u kogoś, kto żył z kwiatami od kołyski, a w trakcie beztroskiego dzieciństwa, poznał wszystko co siały, sadziły i kochały Mama Gerda i Babcia Waleria. To po nich odziedziczyłem zielone „serce” pełne podziwu do kwiatów, tych dużych i tych małych – w tej kwestii wszystko jest umowne.
Ten prawdziwy „Ogród Tygrzyka”, to spełnienie marzeń dwojga kochających się ludzi, myślących i czujących podobnie. Z czasem miejsce odpoczynku po pracy przekształciło się w zakątek pełen pasji, odezwały się upodobania do piękna i wrodzone umiejętności ogrodnicze.
Mimo, nietuzinkowego wzrostu 192 cm, ciągle mi bliżej do gleby niż do pędzących chmur, chyba stąd rozumiem kwiaty, gdy coś im dolega. Całą resztę poznacie na bieżąco, proszę też pamiętać, że to moje początki jako ogrodnika-blogera i będę potrzebował odrobiny wyrozumiałości. Z góry dziękuje .
A Tygrzyk ? Skąd się wziął Tygrzyk ?
Spotkanie w ogrodzie z tygrzykiem, paskowanym pajączkiem o niebanalnych cechach i wyglądzie, to czysty przypadek. Można powiedzieć przeznaczenie. Trochę przypomina mi siebie – swój dom zawsze traktuje jako dobro bezcenne, ma go zawsze w pobliżu i nie jest w tej opiece zupełnie bezbronny, mimo uroczych barw, intruzi muszą się mieć na baczności. Życie!