Woda w ogrodzie to coś, co dodaje naszemu otoczeniu świeżości, problem tylko w tym , aby nie zamieniło się w „ból głowy”. Małe ogrodowe zbiorniki wodne , to często wyzwanie pełne pytań bez odpowiedzi i naszego zniechęcenia. Chodzi zawsze oto samo – o czystą biologicznie wodę i świeży zapach.
Uczciwie przyznam przeszedłem jako miłośnik wodnych klimatów nie jedna drogę , pełną wzlotów i upadków. Przerabiałem szkołę filtrów takich i owakich, chemiczne utrzymywanie czystości, czy wymuszanie ruchu wody celem dotlenienia.No cóż, każda z tych metod ma jakąś słabą stronę. A to obecność chemikaliów , których i tak mamy aż nadto wokół siebie, a to generowanie wydatków liczonych w realnych złotówkach, dla których znam inne milsze dla mnie wydawanie. Co najgorsze,wymienione metody albo dają krótkotrwałe efekty , albo woda jest czysta i martwa- a to mnie nie interesuje.
Co zatem w zamian tego wszystkiego?
Jako ktoś wychowany nad jeziorami, powrót do natury i zastosowanie tego co oglądałem przez całe moje dzieciństwo, wydało się oczywiste.
Jak to zrobić , by nasza woda była biologicznie czysta i pachniała jak woda w moich kaszubskich jeziorach ? Wystarczy skopiować( na ile się da) tamto środowisko i doprowadzić do tego , aby nastąpiła równowaga biologiczna w naszej wodzie.
Naszymi sprzymierzeńcami są rośliny. Te rosnące na dnie naszych zbiorników , w strefach brzegowych( płytkich) i rośliny posadzone dosłownie w brzegu, których systemy korzeniowe działają jak filtry pobierające nadmiar związków azotu i fosforu z wody. Wszystkie te rośliny mają jakieś swoje upodobania co do naszej wody i zawsze są naszymi pięknie kwitnącymi pomocnikami.
Co rośnie w wodzie Tygrzyka?
Na dnie rogatek sztywny, moczarka i efektownie wybarwiająca się rdestnica kędzierzawa . Zalety. Doskonale dotleniają naszą wodę( także zimą , gdy jest dostęp światła) , zużywają wszystko co w nadmiarze, także związki fosforu i azotu ułatwiające rozwój glonów w wodzie. Są też schronieniem dla wszystkiego co żyje w naszej wodzie , traszek, kolejnego pokolenia ryb , czy kijanek różnych płazów żyjących w naszym ogrodzie. Wada! Konieczność redukowania tych ekspansywnych roślin- minimum raz w roku.
W strefie płytszej, królują nenufary potocznie zwane liliami wodnymi, jest też mój ulubieniec grzybieńczyk, a tuż przy brzegu tatarak, pałka szerokolistna, trzcina złota i złoty irys. Cześć tych roślin o pływających liściach na powierzchni wody, oprócz dotleniania jest kurtyną przeciwsłoneczną ( u mnie jest to około 40% powierzchni ) aby zacieniając , ograniczyć podgrzanie się wody latem w zbiorniku. Oczywiście wszystkie te rośliny są pięknościami same w sobie i choćby dla tej cechy warto je posadzić.
W brzegu zbiornika, zasłaniając wszelkie sztuczności i niedoskonałości rosną kaczyńce, kropliki złote, rdest pokrewny, sitowie, dzika mięta, tojeść bukietowa i moje ostatnie odkrycie tojeść rozesłana odm złota. Jest tego dużo więcej i nie będę wymieniał wszystkich gatunków roślin-ważne by brzegi były pachnące i kolorowe, a systemy korzeniowe roślin sięgały wody. To kolejny zaprzęgnięty naturalny mechanizm czyszczący .
W mojej wodzie nie ma żadnych sztucznych filtrów, jedynie mały ciek wodny błądzący po skalniaku, ale to raczej dla naszych oczu i uszu, niż konieczności dotlenienia wody. To cierpliwość i natura sprawiła , że każdy pobyt nad „nasza małą wodą” mógłby trwać i trwać – woda to przecież życie ! Wszystko co żyje w wodzie i w jej pobliżu ma się doskonale, pamiętajmy też, tak poprowadzić linie brzegowa , aby woda stała się wodopojem i to o każdej porze roku. Zapłatą za trud i naszą cierpliwość w tworzeniu tego zakątka ,będą filmy przyrodnicze oglądane na żywo , gdzie bynajmniej nie my jesteśmy głównymi bohaterami. Woda to cudowne środowisko pełne niespodzianek.
Pozdrawiam z nad wody Tygrzyka ,Janek.